Uczniowie często pytają mnie, na czym powinni się skupić, żeby lepiej mówić po hiszpańsku. Zawsze najpierw mówię: słuchać, słuchać, słuchać! A zaraz potem – mówić! Dziś chcę wam opowiedzieć o tym, co moim zdaniem najczęściej blokuje nas zarówno w komunikacji, jak i w robieniu postępów w nauce hiszpańskiego (i innych języków też). Niestety, wyjście z tej pułapki może cię kosztować sporo pracy, a nawet zmianę sposobu myślenia. Sama zmagam się z tym problemem, ale wiem, że warto się przełamać.
Czerwony długopis
Z jakim atrybutem kojarzy ci się praca nauczyciela? Z dziennikiem czy z czerwonym długopisem? Do pierwszego wpisywane są nasze oceny – a więc sukcesy i porażki. Ten drugi służy do wytykania nam błędów. Tak jest też w procesie nauki hiszpańskiego. Najpierw dowiadujesz się, jakie są zasady, a potem usiłujesz zapamiętać reguły, by poprawnie wcielać je w życie. Uczysz się gramatyki, poprawnej wymowy, poprawnego używania słownictwa.
Dla jasności – nie ma w tym dążeniu do doskonałości nic złego. Im większa poprawność twojej wypowiedzi, tym bardziej precyzyjnie się komunikujesz. Potrafisz powiedzieć dokładnie to, co chcesz. Możesz liczyć na to, że do rozmówcy dotrze idealnie skonstruowana wiadomość, że zrozumie on nie tylko twój przekaz, ale i twoje emocje. A co za tym idzie, właściwie na nie zareaguje. A więc tak – żeby lepiej mówić, należy mówić poprawnie. Ale bez przesady.
Uwaga na pułapki
Skupienie na poprawności może się okazać pułapką, z której trudno wyjść. Zauważam to zwłaszcza u uczniów, którzy są na poziomie średniozaawansowanym. Mają w głowie dużo zasad, ale nie zawsze są pewni, jak je zastosować. W związku z tym przerywają wypowiedź, żeby upewnić się, jakiego czasu powinni użyć, jakiego słówka. Niektórzy zaczynają zdanie, przerywają i pytają “a teraz Indefinido, tak?” – i zazwyczaj udzielają w ten sposób właściwej odpowiedzi! Czy nie łatwiej byłoby po prostu użyć tego czasu?
Tym sposobem dotarliśmy do istoty naszej pułapki. Nadmierne skupienie na poprawności sprawia, że stresujesz się mówieniem. Ostatnio na Stories na Instagramie zadałam dwa pytania: Czy mówienie jest dla ciebie stresujące? i Czy lepiej mówić płynnie czy poprawnie? Wszystkie osoby, które zaznaczyły, że mówienie jest stresujące w drugim pytaniu wybrały odpowiedź, że lepiej mówić poprawnie. Czyli kto się bardziej stresuje? Ten, kto skupia się na poprawności.
Zaznaczę jeszcze raz: to nie znaczy, żeby nie starać się używać odpowiedniego czasu, trybu i szyku zdania. To wszystko jest potrzebne do tego, żeby precyzyjniej i lepiej mówić po hiszpańsku. Jednak nie pozwól, żeby dążenie do perfekcji cię blokowało. Po drodze popełnisz wiele błędów. Nie szkodzi. Najważniejszy jest wysiłek, jaki podejmujesz, żeby mówić. Z początku pewnie nie uda ci się wyrazić dokładnie tego, co myślisz. Spróbuj powiedzieć to prościej, używając tego, co już potrafisz. To dużo lepsza droga niż milczeć w oczekiwaniu na ukończenie kursu na poziomie B2 (C1 lub C2).
Wyznanie winy
Jako lektorka bardzo zmagam się z kwestią poprawiania błędów. Nie chcę się na nich skupiać, ale przecież dążymy do tego, żeby coraz lepiej mówić po hiszpańsku. Dlatego dużo refleksji poświęcam temu, jakie jest moje podejście do poprawności na zajęciach. Dążę do tego, żeby moi uczniowie nie bali się wypowiadać i zaakceptowali to, że popełniają błędy. Oto kilka kroków, które popełniłam na tej drodze. Wiem, że jeszcze wiele przede mną. A może ty masz pomysły, co jeszcze mogę zrobić?
- Na zajęciach unikam używania słowa “błąd”. Zamiast “popełniasz taki błąd…” mówię “zwróć uwagę na…”, “pamiętaj o tym, że…” czyli zmieniam przekaz na pozytywny, albo od razu zwracam uwagę na konkrety: “ser rico oznacza być bogatym, czy to chciałeś powiedzieć?”.
- Czasem niewłaściwe użycie czasu, trybu, przyimka itd. zmienia znaczenie zdania. Jeśli wiem, że z wypowiedzi wyszło coś zupełnie innego niż zamierzone, wyjaśniam to i naprowadzam ucznia na właściwe sformułowanie komunikatu.
- Staram się dać okazję uczniom do swobodniejszej wypowiedzi, bez przerywania jej poprawianiem. Tutaj jeszcze sporo pracy przede mną, bo czasem odruchowo podrzucam właściwe słówko albo mówię “ha sido” zaraz po tym, jak uczeń powiedział “ha estado” i było to niepoprawne. Mam też mieszane uczucia z tym związane, bo nie wszystkim się to podoba. Niektórzy są bardzo przyzwyczajeni do poprawiania i chcą stale szlifować swoje umiejętności. Staram się zawsze wytłumaczyć, że płynność to też cenna umiejętność. Szukam złotego środka, tak by wszyscy byli zadowoleni, a nauka przynosiła pożądane efekty.
Do dzieła!
Co możesz zrobić, żeby dążenie do perfekcji nie blokowało cię w drodze do tego, żeby lepiej mówić po hiszpańsku?
- Wykorzystuj każdą nadarzającą się okazję do mówienia po hiszpańsku. Jeśli nie masz rozmówcy, mów do siebie.
- Na lekcji staraj się jak najrzadziej przerywać wypowiedź pytaniami do nauczyciela. Odpowiedzi przyjdą zapewne w komentarzu do tejże wypowiedzi. Jeśli nie, możesz później zapytać o słówka, których ci brakowało.
- Jeśli nie wiesz jak coś powiedzieć, spróbuj użyć słów, które już znasz, żeby to opisać lub porównać. Na przykład, jeśli zapomnisz słówka “kuchnia”, opisz to miejsce. Zamiast “cocina” powiedz “un lugar donde puedes preparar comida”. To wydłuży wypowiedź, ale wciąż punkt dla ciebie! Powiedziałeś to samodzielnie!
- Upraszczaj swoje wypowiedzi. Jeśli znalezienie w głowie odpowiednio wyszukanego zwrotu zajmie ci zbyt dużo czasu, albo jeszcze go nie znasz, powiedz to najprościej jak się da.
Czy zgadzasz się z moją tezą? Czy mówienie cię stresuje? Starasz się mówić zawsze poprawnie, wyszukanym językiem, czy stawiasz na prostotę i komunikację? Zostaw komentarz, chętnie podyskutuję!
Jeśli moje podejście do nauki hiszpańskiego cię przekonuje, zapraszam na lekcje online! Skontaktuj się ze mną przez formularz zapisów dostępny tutaj.